Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Śro 13:28, 17 Sty 2018    Temat postu:

-Nie takie to latwe, reko - powiedziala, wycierajac czolo. - Nie takie

latwe...

W ciagu dwoch miesiecy, odkad dostala proteze, dokonala wielkich postepow. Fizykoterapeuta i protetyk obiecali jej, ze z czasem bedzie w stanie podniesc slupek popiolu z papierosa bez zgniecenia go. Ze bedzie w stanie cos zlapac i nikt nie bedzie mogl jej tego odebrac! Bioniczna Kobieta! Oczywiscie byly tez granice mozliwosci protezy. Zdecydowala sie na mniej rzucajacasie w oczy "kosmetyczna skore", rezygnujac z bardziej funkcjonalnych i latwiejszych w utrzymaniu metalowych szczypiec, ale, generalnie biorac, sztuczna dlon znacznie przekraczala jej oczekiwania. Poza tym koncentracja na nauce uzywania protezy bardzo pomogla jej zwalczyc depresje.

W dalszym ciagu bardzo tesknila za dzieckiem i wiele razy w ciagu dnia myslala o tym, jak wygladaloby jej zycie z malenstwem, w jakis jednak sposob wiedziala, ze to, co przeszla, bylo punktem zwrotnym w jej zyciu. Konfrontacja z tragedia, starania o poradzenie sobie z bolem i zaloba - wszystko to sprawilo, ze rozwinela sie w zakresach, w ktorych nic sie u niej nie dzialo od dnia ucieczki z domu rodzinnego.

Do tego, oczywiscie, dochodzil ojciec. Przemiana w zachowaniu Wilhsa Graysona, w ciagu kilku miesiecy od jej powrotu do Stony Hill, byla - jesli cos takiego moglo w ogole istniec - jeszcze bardziej zadziwiajaca od tego, co stalo sie z Lisa. Zrobil sie lagodniejszy niz kiedykolwiek, znacznie nmiej kontrolowal i znacznie chetniej sluchal, na dodatek rezygnowal ze swoich zajec, aby przebywac z corka. Nigdy nie sadzila, ze ojciec potrafi sie zmienic, a jednak to nastapilo!

Przebiegla przez waski mostek przy zwirowej drodze prowadzacej do domu. Monitorowana przez kamery brama byla zamknieta, ale waska furtka otwarta. Zostalo jej jeszcze szescset piecdziesiat metrow. Miesnie nog bolaly, lecz wiedziala, ze uda jej sie dobiec do konca. Nie bylo co do tego najmniejszej watpliwosci.

-Panno Grayson! - zawolal ktos za jej plecami.

Lisa zatrzymala sie i odwrocila, truchtala w miejscu, by nie

wypasc z rytmu. Zza drzewa wyszedl mlody mezczyzna w szarym mundurze. Pod pacha mial koperte z nadrukiem Federal Express.

-Prosze przyniesc nam to do domu - powiedziala, zastanawiajac sie, gdzie mezczyzna zostawil furgonetke. Stala tak, aby zachowac bezpieczna odleglosc. - Chce dokonczyc bieg.

-Nie moge! - rzucil pospiesznie. - Zaplacono mi, abym dostarczyl to pani osobiscie. Trzeci dzien probuje pania zlapac. Jesli patrol pani ojca znow mnie dorwie, zrobia mi krzywde, a wroca tu za chwile. Musimy sie pospieszyc. Lisa ze zdziwieniem popatrzyla na zegarek, zastanowila sie i zatrzymala w miejscu.

-Dobrze, co to za list? - Caly czas stala mniej wiecej dwadziescia metrow od mezczyzny,



-Nie wiem. Zaplacono mi jedynie za dostarczenie go osobiscie do pani rak. To wszystko. Prosze... slysze samochod.

-Prosze polozyc koperte na ziemi i odejsc! Mlody czlowiek chwile sie wahal, po czym polozyl koperte na trawie.

-Prosze nie pozwolic sobie tego odebrac - powiedzial, po czym odwrocil sie na piecie i rzucil do ucieczki.

Od strony domu faktycznie slychac bylo odglos nadjezdzajacego samochodu. Lisa zlapala koperte i pobiegla droga, az dotarla do kepy krzewow na tyle gestej, by dalo sie dobrze w niej schowac. Z ukrycia, glosno dyszac, obserwowala przejezdzajacych powoli dwoch ochroniarzy ojca. Kiedy odglos silnika ucichl oddali, odpoczela na tyle, by moc rozerwac opakowanie, w ktorym Federal Exp umiescil przesylke. Znajdujaca sie w srodku koperta byla biala, nie miala zadnego nadruku, jedynie, najwyrazniej damska reka, starannie napisane nazwisko adresata: LISA GRAYSON. Notatke w kopercie sporzadzono na komputerze. DROGA LISO

Mezczyzna, ktory dostarczyl Pani przesylke, nie pracuje dla Federal Express. Zatrudnilam go w nadziei, ze uda mu sie znalezc sposob, by dostarczyc Pani ten list. Nazywam sie Rosa Suarez, byc moze pamieta mnie Pani. Jestem epidemiologiem przydzielonym do zbadania przypadkow DIC w Bostonskim Centrum Medycznym. Potrzebuje Pani pomocy, nie bylam jednak w stanie skontaktowac sie z Pania telefonicznie i listownie. Po pozostawieniu szeregu wiadomosci na Pani automatycznej sekretarce dowiedzialam sie, ze zmieniony zostal Pani numer domowy, a nowy jest nie do zdobycia - przynajmniej dla mnie. Dwa listy polecone, ktore wyslalam, poczta uznala za dostarczone, a ich przyjecie potwierdzone w Pani imieniu. Byc moze otrzymala je Pani, ale mam pewne watpliwosci. Nie sadze, aby Pani ojciec albo adwokat chcieli uslyszec to, co mam do powiedzenia, i odpowiedziec na to, o co musze Pania zapytac...

-Pan Daniels?

-Tak.

-Phelps przy aparacie, Roger Phelps. Ciesze sie, ze udalo mi sie pana zlapac. A Ja nie - pomyslal Matt. Byc moze zawdzieczal inspektorowi do spraw rozpatrywania roszczen MMPO przydzial do sprawy Sarah, ale bylo cos w zachowaniu tego czlowieczka - w jego mowie, moze w oczach - co sprawialo, ze Matt czul sie nieswojo.

-Tak, panie Phelps? Czym moge sluzyc?
.Roks
PostWysłany: Śro 12:02, 26 Lis 2008    Temat postu:

Zrobiłam, macie na dole forum.
Niestety sami musicie wpisywać swoje nicki, a co do wyglądu to niestety inaczej się nie da, musi być taki.
Mam nadzieję że Wam przypadnie do gustu Smile
Jeżeli będą jakieś awarie czy coś to proszę zgłaszać do mnie na PW.
No to czekamy na następne pomysły ; )
Grażyna
PostWysłany: Wto 22:02, 25 Lis 2008    Temat postu:

O!
tak to się chyba nazywa Jezyk
.Roks
PostWysłany: Wto 19:57, 25 Lis 2008    Temat postu:

schoutbox czy jakoś tak..
Nie wiem, spróbuję i dam zanać czy mi się udało ; )
Grażyna
PostWysłany: Wto 17:16, 25 Lis 2008    Temat postu: Czat

Nie dałoby się, aby był czat taki online na dole tam gdzie są osoby aktualnie zalogowane?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group